Zagraniczni fani Zenita: Konrad Ślebioda
Dodano | Autor Dominik Kozieł | Komentarze
Zagraniczni fani Zenita: Konrad Ślebioda

Tym razem ,,na dywaniku” gościmy Konrada Ślebiodę, który zechciał opowiedzieć nam o swojej przygodzie z Zenitem. Zapraszamy!

Powiedz nam coś o sobie, co robisz? Jakie masz hobby?

-Jestem studentem filologii, mieszkam niedaleko Poznania. Moją pasją jest oczywiście futbol, ale lubię również czasem przenieść się na inne sportowe areny. Swego czasu grałem jako bramkarz w lokalnym klubie, ale obecnie pozostało mi tylko dopingowanie z trybun lub sprzed telewizora i tak też najbardziej lubię spędzać czas. Mogę powiedzieć, że piłka nożna jest zdecydowanie jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Poza tym interesuję się muzyką i lubię dobry film.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z Zenitem?

-Dość przypadkowo trafiłem w telewizji na rewanżowy mecz Zenita z Auxerre, w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów w 2010 roku. Widziałem, że we francuskich barwach grał Polak, Ireneusz Jeleń, więc postanowiłem obejrzeć do końca. Szybko strzelona bramka przez Francuzów zaczęła rywalizację od nowa, a kiedy sędzia rozpoczął drugą połowę, już po paru minutach na prowadzenie wyszło Auxerre po trafieniu Jelenia. Wtedy zaczęło się coś, co pamiętam do dziś. Niesamowita pogoń za wynikiem oraz dwie czerwone kartki dla graczy Zenita, w tym jedna dla bramkarza Malafeeva. Do samego końca Rosjanie napierali na bramkę i byli bardzo groźni, jednak wyniku nie udało się już zmienić. Wtedy jednak zrozumiałem, że drużynę z takim charakterem chcę oglądać. Mimo, że z początku nie miałem łatwej drogi by śledzić ich mecze, starałem się być na bieżąco z wynikami.

Jakiego zawodnika w historii Zenita cenisz największym uznaniem, a kto jest Twoim ulubieńcem w obecnej drużynie?

-Zdecydowanie pierwsze nazwisko, które przychodzi mi do głowy to Malafeev. Pamiętam jakie umiejętności posiadał ten zawodnik, gdy oglądałem go w Zenicie i w kadrze Rosji. Dość niedawno, gdy ogłosił zakończenie kariery, skończyła się pewna epoka, którą zawsze będę mile wspominał. Jeśli miałbym wskazać zawodnika grającego w obecnej drużynie, z pewnością będzie to Danny. Zawsze imponuje mi nie tylko swoimi umiejętnościami, ale również zaangażowaniem (o czym świadczy choćby dystans, który przebiega podczas każdego meczu) oraz sercem do gry. Nie potrafię wyobrazić sobie Zenita bez niego i jego charyzmy. Mam nadzieję, że wróci do kadry jak najszybciej i będzie przewodził naszymi piłkarzami może i do końca kariery.

Najlepsze wspomnienia związane z Zenitem?

-Ogólnie mówiąc, na pewno będzie to poprzedni sezon i wywalczenie mistrzowskiego tytułu, bo jest to zawsze wielki sukces i radość dla kibiców. Sukcesy na arenie międzynarodowej jednak zawsze smakują inaczej i dlatego, jeśli miałbym wskazać pojedynczy mecz, to byłby to dwumecz z Benficą w LM, w dopiero co zakończonym sezonie. Szczególnie zapadł mi w pamięć rewanż na Pietrowskim. Pamiętam te zwroty akcji, wielkie emocje i gdy dogoniliśmy wynik tylko po to, aby w końcówce meczu stracić dwie bramki. Choć wierzyłem w sukces

do końca, pozostał wielki smutek, że nie udało się wykorzystać szansy na historyczny wynik.

Jak oceniasz miniony sezon w wykonaniu niebiesko-biało-błękitnych?

-Pozostał wielki niedosyt. Do końca liczyłem na sukces w lidze, kalkulowałem co kolejkę z nadzieją, że cień szansy jeszcze nam pozostał. Uważam, że gra na dwóch frontach zaważyła o końcowym niepowodzeniu i zajęciu dopiero III miejsca. Pamiętam również przegrany mecz z Rostowem na ich terenie. Byłem wściekły, bo miałem świadomość, że to może być kluczowe spotkanie jeśli chodzi o końcowy układ tabeli. Liga Mistrzów i awans po dwumeczu z Benficą, o którym wspominałem również był w naszym zasięgu. Taka jednak jest piłka i trzeba mieć nadzieję, że w przyszłym sezonie pójdzie nam jeszcze lepiej. Na plus na pewno ocenić można Puchar Rosji i triumf nad CSKA. Wygrane z nimi zawsze będą cieszyć i uważam, że nasza ekipa prezentowała najlepszy futbol w Rosji, zabrakło tylko odrobiny szczęścia.

Jakie są Twoje oczekiwania odnośnie nadchodzącego okienka transferowego? Które formacje Zenita chciałbyś wzmocnić?

-Jestem pewny, że z Lucescu nie stanie się Zenitowi żadna krzywda i nieśmiało liczę, że uda mu się sprowadzić którąś z czołowych postaci z Szachtara Donieck. Często pojawiały się głosy, że drużyna wymaga przebudowy, ale doszedłem do wniosku, że mogłoby nam to tylko zaszkodzić. Rumuński trener z pewnością tchnie w ekipę z Sankt-Petersburga powiew świeżości. Jeśli chodzi o konkretne wzmocnienia, to chciałbym, aby Witsel nie grał na rozegraniu pod nieobecność Danny'ego, a więc życzyłbym sobie i nam kogoś na tę pozycję. Myślałem też o zmianie ustawienia, aby obyło się bez typowego rozgrywającego i ściągnięciu Fedora Smolova by grał obok Dzyuby, choć wydaje mi się to mało prawdopodobne. Przede wszystkim jednak liczę, że żadna z naszych najważniejszych postaci po prostu nas nie opuści.

Jak oceniasz nowego trenera - M. Lucescu?

-Śledziłem Szachtar w tym sezonie i nie mogę ukryć radości związanej z jego przyjściem. Jestem pewny, że zrobi kawał dobrej roboty. Struktury obu tych klubów są nieco inne, gdyż tam stawia się na skauting, by po jakimś czasie zarobić konkretne pieniądze, a w Zenicie jest jednak trochę inaczej. Lucescu dał się poznać jako świetny fachowiec, taktyk i dusza tej drużyny, po odejściu czołowego piłkarza jakim był Alex Teixeira i zawieszeniu dla Freda za doping potrafił wycisnąć ze swojej drużyny jeszcze więcej i doprowadzić ich do półfinału Ligi Europy. Jestem więc spokojny o przyszłość Zenita i życzę mu wielu sukcesów w niebiesko-biało-błękitnych barwach.

Znasz jakichś kibiców Zenita w Twojej okolicy?

-Niestety w mojej okolicy panuje raczej dość powszechna moda na tych "największych", czyli chociażby Real, Barcelonę, Bayern czy angielską czołówkę. Nie brakuje też kibiców poznańskiego Lecha, którego sam jestem wielkim fanem. Zdarzyło się, że mecz Zenita oglądała ze mną moja młodsza siostra. Kto wie, może pod moimi skrzydłami urośnie nowe kibicowskie pokolenie.

Czy planujesz zawitać do Sankt-Petersburga i obejrzeć Zenit na żywo?

-Oczywiście! Myślę, że zobaczyć swoją drużynę na żywo to marzenie każdego kibica. Z mojej

miejscowości do Sankt-Petersburga mam sporo kilometrów do pokonania, ale jestem pewien, że w końcu nadarzy się okazja. Kto wie, może już niebawem? Również samo zwiedzenie tego pięknego miasta na pewno będzie niezapomnianym przeżyciem.

Co chciałbyś przekazać zawodnikom, trenerowi, fanom Zenita?

-Wszystkim nam chciałbym życzyć jak najwięcej sukcesów w przyszłych latach, piłkarzom jak najmniej kontuzji, trenerowi aby jego podopieczni szli za nim w ogień, a fanom jak najwięcej przyjemności z oglądania naszych ulubieńców. I oczywiście, najkrócej jak się da: DAVAI ZENIT!

Powrót do listy