Claudio Marchisio: ,,Już trzeciego dnia przeszedłem do historii klubu"
Dodano | Autor Dominik Kozieł | Komentarze
Claudio Marchisio: ,,Już trzeciego dnia przeszedłem do historii klubu"

Utytułowana łyżwiarka figurowa, a prywatnie fanka Zenita, Liza Tuktamyszewa, zadała włoskiemu zawodnikowi niebiesko-biało-błękitnych kilka pytań z różnych sfer życia piłkarza, m.in. o kuchnię, naukę języka czy też przygody Claudio w pierwszych dniach na obcej ziemi.

O korkach w Sankt-Petersburgu
Jeśli mówimy o minusach Petersburga, to są to korki. Jestem z niewielkiego miasta i wcześniej z takimi jeszcze nie miałem do czynienia. Pamiętam jeden dzień, kiedy przyjechał Putin. Mosty - zamknięte, ulice - zamknięte, droga z bazy klubu do domu zajęła mi 4,5 godziny.

O wymianie koszulek po meczach
Jeżeli zwróciliście uwagę, kiedy wymieniamy się koszulkami po spotkaniu, staramy się jej nie łapać, tylko w dwóch paluszkach, wyciągniętą ręką niesiemy ją od razu do prania.
Jest nawet taki żart. Po meczu Juventusu z Milanem, zawodnik Starej Damy wymienił się koszulkami z Davidem Beckhamem. Nie zgadniecie! Koszulka Beckhama nie śmierdziała, a unosił się z niej przyjemny zapach, od którego nie można się było uwolnić.
Najcenniejsze koszulki? Mam ich wiele, ale jeśli miałbym kogoś wyróżnić, to Ibrahimovicia, Cristiano Ronaldo i Iniestę.

O rosyjskiej kuchni i wódce
Próbowałem wódki, ale to było jeszcze we Włoszech. Rosyjska kuchnia bardzo mi się podoba. I nie tylko barszcz. Lubie prawie wszystkie zupy i dania, w których dużo jest ,,zieleniny". Próbowałem Boeuf Strogonow oraz ryby, którą trudno dostać poza granicami Rosji. 
W ogóle, zauważyłem nowe pokolenie restauratorów, którzy pojeździli po świecie i wynoszą kuchnię rosyjską na zupełnie nowy poziom. W Sankt-Petersburgu naprawdę smacznie gotują.

O makaronie z ,,keczonezem" (popularny w Rosji ,,specjał", makaron z keczupem i majonezem)
Na szczęście jeszcze nie próbowałem! Choć jestem Włochem, to makarony jem nieczęsto. Głównie przed meczami, żeby mieć więcej energii. Z tego, co mówicie, to danie nie przedstawia się zbyt apetycznie, nie ciągnie mnie, żeby go próbować.

O ubiorze
Żona nigdy nie pomaga mi w wyborze odzieży, lubię samemu chodzić po sklepach i nie lubię, kiedy ktoś mi towarzyszy. Wolę robić to w pojedynkę, bo nie chcę, żeby ktoś lub coś odwracało moją uwagę - tak jestem bardziej ostrożny w swoich wyborach.
Czasem polecę coś żonie, ale generalnie ona też wybiera ubrania sama. W końcu jesteśmy Włochami, umiejętność dobrego ubierania się - to część nas, coś co towarzyszy nam od dzieciństwa.

O nauce rosyjskiego
Nauczyłem się ,,dobrze", ,,prawo", ,,lewo", ,,dzień dobry", ,,dobry wieczór", ,,jak leci?". Trudność języka rosyjskiego tkwi w alfabecie. W odróżnieniu od angielskiego, hiszpańskiego i kilku innych języków, wy [Rosjanie] macie cyrylicę. Dlatego w najbliższym czasie czytać po rosyjsku raczej mi się nie uda. To naprawdę trudne.

Dziuba vs Balotelli (pojedynek ,,śmieszków")
Zdecydowanie Dziuba, gdzie go nie zobaczę, zawsze się uśmiecha. Mario też jest bardzo pozytywnym człowiekiem, ale w przeciwieństwie do Artioma ma chwile, kiedy zamyka się w sobie.

O przygodzie z samochodem
Trzeciego dnia mojego pobytu w Petersburgu przytrafiła się dosyć nieprzyjemna sytuacja, ale też zabawna.
Nauczyłem się drogi z mojego hotelu do bazy treningowej, a klub dostarczył mi samochód, abym mógł samodzielnie dojeżdżać na treningi i wracać do hotelu. Podjechałem więc do niego, zaparkowałem i poszedłem do swojego apartamentu hotelowego. Rano zjadłem śniadanie, wyszedłem na ulicę i nie mogłem znaleźć swojego auta. ,,Ale jak to, przecież nie jesteśmy w Neapolu? Już pierwszego dnia ukradli mi samochód?" Ale później okazało się, że po prostu odholowano go, bo zaparkowałem za blisko przejścia dla pieszych. 
Nie udałem się na komisariat, w życiu bym sobie nie dał rady. Otrzymałem jednak pomoc, ale czułem się koszmarnie niezręcznie. Niełatwo było mi wytłumaczyć pracownikom klubu, w jakiej kretyńskiej sytuacji się znalazłem. Już trzeciego dnia przeszedłem do historii klubu!

Powrót do listy