Siergiej Siemak: ,,Graliśmy do ostatniego gwizdka"
Dodano | Autor Dominik Kozieł | Komentarze
Siergiej Siemak: ,,Graliśmy do ostatniego gwizdka"

Trener niebiesko-biało-błękitnych, na pomeczowej konferencji, m.in. o wypracowanych stałych fragmentach, przewadze nad rywalami, czy też dorobku strzeleckim Dziuby.

-Zaczęliśmy aktywnie, chcieliśmy szybko strzelić, żeby ułatwić sobie życie. Udało nam się to, zdobyliśmy dwa gole. Stworzyliśmy dużo sytuacji, graliśmy od pierwszej do ostatniej minuty. Na przestrzeni całego meczu były okresy i w pierwszej i, przede wszystkim, w drugiej połowie, kiedy trochę uspokoiliśmy grę. Generalnie, graliśmy do ostatniego gwizdka. Zagraliśmy nieźle. zwyciężyliśmy zasłużenie i daliśmy kibicom powód do radości liczbą strzelonych goli.

Rigoni nie wyszedł w podstawowym składzie z powodów zdrowotnych? Czemu rzuty wolne wykonywał on, a nie Rakicki?
-Mówiłem na konferencji przedmeczowej, że Rigoni i Rakicki mieli problemy związane ze zdrowiem. Rakicki wszedł w przygotowanie trochę wcześniej, Rigoni - trochę później. Emiliano opuścił praktycznie cały tydzień. Z tego powodu nie był dzisiaj w wyjściowym składzie. Na tej pozycji jest jeszcze Robert Mak, który dzisiaj był bardzo przydatny i zagrał bardzo dobrze. 
Rigoni i Rakicki są w grupie potencjalnych wykonawców stałych fragmentów. Kto i kiedy będzie uderzał, wybierają sami przed meczem. Plus są warianty w trakcie meczu, podczas których rzuty wolne mogą wykonywać inni zawodnicy.

Dzisiaj trzy dośrodkowania Driussiego z rzutów rożnych zakończyły się strzałami. Do tej pory był taki tylko jeden. Czemu wcześniej mu nie ufaliście? W grze widać, że potrafi dobrze dograć.
-Dlaczego nie zaufaliśmy? Jest jednym z regularnych wykonawców, jeśli zauważyliście. Doskonale wiemy, że ma świetne podania. 

Dziuba miał kilka okazji, ale nie strzelił. Jak ważne jest dla Ciebie, aby w końcu wpisał się na listę strzelców? 
Jak ważna jest 6-punktowa zaliczka nad rywalami?
-Jeśli chodzi o przewagę, to każdy umie liczyć. Sześć punktów to dwa mecze. Poważnej zaliczki nie mamy. Niektórzy tracą punkty, inni je sobie dopisują. To temat bardziej dla dziennikarzy. Wszyscy wiedzą, że chodzi o dwa mecze. Mamy zapas, ale nie tak poważny. Tym bardziej, że przed nami mecze z bezpośrednimi rywalami.
Jeśli chodzi o Artioma, to nie ma znaczenia kto strzela gole. Najważniejsze, by drużyna wygrywała. Strzelone gole potrzebne są Dziubie, żeby poczuć pewność siebie. Nie ma żadnych problemów. Jego gra jest potrzebna drużynie i przynosi korzyść.

Nawet przy wyniku 3:0 na boisko nie wyszedł Zabołotny. Stracił zaufanie?
-Nie, absolutnie. Pojawiła się możliwość dać zagrać Musajewowi, chcieliśmy też wypuścić Noboę. Z całą szczerością, nikt nie stracił zaufania, czekaliśmy ze zmianą za długo. Chcieliśmy wpuścić Noboę wcześniej dlatego, że, jak mówiłem, Cristhian jest jednym z liderów naszej drużyny. Bardzo potrzebujemy, by nabierał formy i łapał rytm meczowy, utracony przez kontuzję. Chcieliśmy dać więcej czasu, ale się nie udało. Jeśli chodzi o trzecią zmianę, to uważam, że ważniejsze było dać kilka minut gry młodemu zawodnikowi, co też uczyniliśmy.

Przed czwartym golem Driussi podszedł do Rigoniego i faktycznie to zadziałało. Czy to wypracowany wariant? Wiedzieliście, jak broni się Anży w takich sytuacjach?
-Trenowaliśmy różne warianty z zawodnikami wyjściowej jedenastki. Emiliano wyszedł na boisko później, trzeba było dopracować ten element, tak też i obaj z Driussim uczynili. Fantastycznie to zrobili. Wiele sytuacji w meczu się udało, innych nie wykorzystaliśmy, resztę zostawimy sobie na później.

Wszystkie gole padły w pierwszych i ostatnich 10 minutach. Jak się okazało, w tych okresach było więcej starań i chęci. Drużyna utrzyma takiego ducha w pozostałych meczach?
-Po części zgadzam się, że zaczęliśmy aktywnie. Kiedy padną już dwa gole, trudno jest utrzymać takie tempo przez cały mecz. Były momenty, kiedy odpuszczaliśmy nieco, patrząc na wynik meczu. Brak wydarzeń boiskowych pod własną bramką usypia. Ale pomijając ten fakt, stwarzaliśmy dostatecznie okazji strzeleckich. Mogliśmy nie zwlekać i strzelać przed końcówką spotkania. Dobre okazje był wynikiem gry pozycyjnej i stałych fragmentów. Ogólnie myślę, że wystarczająco dużo strzeliliśmy.

Powrót do listy