Sardar Azmoun: ,,Do Lizbony lecieliśmy po zwycięstwo"
Dodano | Autor Dominik Kozieł | Komentarze
Sardar Azmoun: ,,Do Lizbony lecieliśmy po zwycięstwo"

W wywiadzie dla sport24.ru, garść wspomnień z Ligi Mistrzów, a także relacja Irańczyka z przedsezonowych przygotowań i dużo ciekawostek o swojej wielkiej pasji!

Nie znudziły Ci się obozy?
-Po miesiącu przerwy, kiedy odpoczywasz z rodziną, wrócić jest ciężko. Ale z drugiej strony, drużyna znowu się zebrała - to plus. Z czasem oswajamy się z obciążeniem i czujemy się coraz lepiej. I, mimo że pierwsze treningi są najcięższe, wszyscy rozumiemy, że ta praca zwróci się w trakcie sezonu.

Z Al-Uwaynah strzeliłeś trzy gole, jak oceniasz swoją formę?
-Wszystko w porządku. Wszystko według planu. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. I w treningach, i w statystykach.

Generalnie piłkarze zimę spędzają na plaży, pod palmami. Nie miewasz na to ochoty?
-Mam nie tak wielu przyjaciół. Kiedy mam wolny czas, chcę go spędzić razem z nimi. Można powiedzieć, że jesteśmy mocno związani. I prawie wszyscy moi przyjaciele są w moich rodzinnych stronach.

10 punktów przewagi nad drugim miejscem w Premier Lidze. Niezbyt was to rozluźni?
-W drużynie absolutnie nikt nie zamierza odpuszczać! Wszyscy jesteśmy wciąż głodni zwycięstw, i ci, którzy wychodzą na boisko, i ci, którzy zostają na ławce rezerwowych. Po prostu uwielbiamy wygrywać. To wielki pozytyw naszego zespołu.

Dlaczego w Lidze Mistrzów wyszło gorzej niż w lidze?
-Nawet nie potrafię powiedzieć... Mogę powiedzieć, że do Lizbony lecieliśmy po zwycięstwo. Być może stało się tak dlatego, że dowiedzieliśmy się o wyniku równoległego spotkania. Trudno wyjaśnić, dlaczego wynik był taki, a nie inny. Bardzo nam to podcięło skrzydła.

Czyli wiedzieliście, że Lipsk prowadzi z Lyonem 2-0?
-Na pewno zwróciliście uwagę, że na tablicy wyników od czasu do czasu pokazywane były wyniki innych spotkań. Tak więc - tak, wiedzieliśmy, jak gra RB.

A Liga Mistrzów ogółem? Siedem punktów w takiej grupie to mało?
-Nie powiem, że dobrze, nie powiem, że źle. Powinniśmy osiągać takie rezultaty, jakie stawia przed nami sztab. Ja mówię: mniej niż 16 punktów nas nie cieszy, a w sztabie stwierdzą: 12 oczek też wystarczy. Zatem nie będę przeciągał odpowiedzi na to pytanie.

Dziuba twierdzi, że po Twojej asyście strzelił najpiękniejszego gola w swojej karierze.
-Mogę mu tylko pogratulować! Życzę, żeby każdy jego gol był najlepszym. 

Nie szkoda, że wyprzedza Cię w wyścigu najlepszych strzelców?
-To być może jedyna rzecz, o której nie myślę. A wiele chodzi mi po głowie. Jeśli zostanie najlepszym napastnikiem, będę się cieszył jakbym to ja nim był.

Piłka nożna czy wyścigi konne?
-Wyścigi!!!

Jak to się w Tobie rozwinęło?
-W naszym kraju konie zawsze są na pierwszym miejscu. To naturalne.

Kim jesteś dla swoich 18 koni - jak prezydent klubu czy trener drużyny?
-Prezydent! W ogóle, wszystko, co pojawia się w piłce, treningi i przygotowania, odpowiednie żywienie, porządek dnia - jest też obecne przy wyścigach. Są okresy przygotowawcze, ludzi analizujący stan koni. Idealny prawie się nie zdarza.

Twój najlepszy ogier Serik wygrał w Iranie wszystko, co było do wygrania. Nie chciałeś spróbować go w Rosji?
-Szczerze, nie wydaje mi się, żeby i w Rosji miał konkurencję! Żebyśmy się zrozumieli: Serik - Zenit, inne konie - Lokomotiw, Spartak i ci pozostali.

Jesteś bardzo popularny w Iranie. Jak radzisz sobie w takim wieku ze sławą?
-Nie mam żadnych problemów. Irańczycy są dobroduszni. Już teraz jestem w TOP5 strzelców w historii reprezentacji Iranu. To też pewnie przydaje mi popularności. Spotykam się z samymi pozytywnymi reakcjami ludzi. Sam chciałbym, by irański naród miał się zawsze jak najlepiej.

Twój wymarzony rok 2020?
-W sporcie uraduje mnie wszystko, cokolwiek ześle Najwyższy. A prywatnie - najważniejsze, żeby nie brakowało zdrowia i szczęścia bliskim, jak i mnie.

Powrót do listy